Gdy oglądałam sobie nowości drogeryjne na 2013 rok na zagranicznych blogach od razu przykuł moją uwagę swoją oryginalną szczoteczką i kolorowym opakowaniem.
Mowa tu o nowym tuszu Maybelline - The Rocker Volum Express Mascara.
Swój zamówiłam na ebay za ok. 25zł. Ale myślę, że już niedługo pojawi się w Polsce, chyba jeszcze nie omineliśmy żadnego tuszu Maybelline.
Tusz posiada standardowe opakowanie tuszy Maybelline, zmieniono tylko design - granatowo - różowy.
Ja dla siebie wybrałam kolor blackets black, czyli czarną czerń. I rzeczywiście jest czarny jak smoła ;)
To co mi się ogromnie podoba w tuszach ze stanów to ich pakowanie. Szczoteczka jest osobno. Pudełeczko jest zakręcone. A wszystko ukryte jest w folii.
Jest to niesamowicie higieniczne i mamy pewność, że nikt nigdy wcześniej nie odkręcał naszego tuszu. Bo, genialnie przemyślane - nie musiał go odkręcać, Szczoteczke ma jak na widelcu i nie musi wydobywać jej z opakowania, żeby zobaczyć jak wygląda.
Po zakupie odkręcamy korek i wkładamy swoją szczoteczkę do opakowania.
Zastanawiam się dlaczego tusze do Europu przychodzą ze szczoteczkami władowanymi do opakowania? Orientujecie się może dlaczego?
Przecież ten sposób jest genialny! A sama byłam świadkiem jak w Rossmanie dziewczyna otworzyła z 7 opakowań tuszy w poszukiwaniu szczoteczki idealnej.
Szczoteczka jest silikonowa. Gruba z wieloma krótkimi włoskami. Porównują ją do szczoteczki Cover Girl Lash Blast. Dość masywna, nie podrażnia jednak oczu przy malowaniu, dla porównania szczoteczka od They're Real z benefit podrażniała i drapała mi oczy strasznie!
Tusz nie jest za mokry, ani za suchy. Ma bardzo dobrą, wyważoną konsystencję, chodź gdy odrobinę zastyga wraz z długością użytkowania nie zmienia swoich właściwości.
Nie osypuje się i nie rozmazuje w ciągu dnia.
Pierwsza warstwa delikatnie podkreśla rzęsy, druga pięknie pogrubia, ale niestety skleja. Z trzecią trzeba uważać, bo może je posklejać jeszcze bardziej, w efekcie otrzymujemy łapki pająka. Być może trzeba nauczyć się tuszem obsługiwać, dla mnie taka szczoteczka to totalna nowość ;)
Podsumowując, ja ten tusz bardzo lubię przy pierwszej warstwie. Pięknie podkreśla rzęsy i utrzymuje się cały dzień nie podrażniając i nie spływając. Zazwyczaj daje 1-2 warstwę. Przy 3 trzeba się namęczyć, żeby rzęsy się nie posklejały, co jest trudne.
To taki codzienny jednowarstwowiec. Więcej warstw tylko dla wprawionych, inaczej zostaną nam 3 wielkie rzęsy.
Czy polecam? Jeśli szukacie efektu WOOW to NIE, to nie to niestety ;(
ALE dodam na koniec, że moje rzęsy lubią się z tuszami zazwyczaj nie lubianymi, więc trzeba to pod uwagę zabrać myśląc nad zakupem.
Za to z ulubieńcami tłumów nigdy się zgodzić nie mogę ;)
Wielkie brawa dla Maybelline, wszystko co ostatnio wypuszczają to dla mnie hity ;)